Szczecin

W pierwszym dniu zbieramy się w Uczelni na Wydziale Mechanicznym. Jak zwykle gorąco witaliśmy przyjezdnych i tych, których od wielu lat nie było wśród nas. Udajemy się do Audytorium Maksimum na uroczyste otwarcie obchodów 60 lat istnienia Wydziału Mechanicznego Politechniki Szczecińskiej.

Otwarcia dokonał prof. dr hab. inż. Mieczysław Wysiecki - Dziekan. W obszernym wykładzie, profesor przedstawił osiągnięcia Wydziału na przestrzeni 60 lat. Wspomniał również o osiągnięciach absolwentów w gospodarce krajowej, za granicą i w nauce.

My jak zwykle stanowimy jedną z największych grup - patrz galeria zdjęć "C1 Uczestnicy Spotkania". Wielu naszych kolegów z lat młodszych zazdrości nam takiej więzi i pytają; jak my to robimy, że od wielu lat potrafimy tworzyć tak zgrany kolektyw?

Profesor Wysiecki zapowiedział, że od nowego roku akademickiego zmieni się nazwa Wydziału na „Wydział Inżynierii Mechanicznej i Mechatroniki”. Musimy się rozwijać i iść z duchem czasu- uzasadniał.

Duch czasu poszedł dalej. Od stycznia 2009r powstała nowa uczelnia: Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny po połączeniu Politechniki Szczecińskiej i Akademii Rolniczej.

Jaka to będzie Uczelnia zależy od DUCHA i mądrego wysiłku akademickiej MŁODZIEŻY.

W godzinach południowych Kadra Naukowa, absolwenci i studenci w tym nasza liczna grupa, patrz galeria zdjęć "C2 Szczecin UROCZYSTOŚCI", wzięliśmy udział w Wielkim Pikniku zorganizowanym na dziedzińcu. Pan Dziekan Wydziału obdarował każdego absolwenta pamiątkowym kubkiem z misternie grawerowanym logo PS ,Gryfem i nazwiskiem absolwenta- miła pamiątka! Zostaliśmy również zaopatrzeni w książkę pt.”60 lat Wydziału Mechanicznego” z jedynym zdjęciem absolwentów właśnie naszej grupy.

Atmosfera Pikniku była wspaniała i wielce przyjazna. Wielu kolegów – z lat młodszych i starszych - nie mogliśmy poznać. Oni nas również, stąd były to, chwile pełne humoru! O jedzeniu i piciu nie należy mówić. Wszystkiego było pod dostatkiem!

Wyjazd

Co dobre zazwyczaj szybko musi się skończyć. Pospiesznie udajemy się na zbiórkę przed Teatr Lalek „Pleciuga”.(Na marginesie dla tych , którzy są poza Szczecinem – po Teatrze niema śladu (2009r). Teatr- nowa „ Pleciuga” jest przy pl. Teatralnym, dawny pl. Żukowa) Wsiadamy do autobusu i udajemy się do DW” Rybak” w Międzyzdrojach. Najmniejszy uczestnik zjazdu wymusza postój na parkingu . Panie hołubią małego winowajcę postoju pieska, który nosi imię Sonia. Wyjazd, dwa dni w Międzyzdrojach oraz powrót chronologicznie ilustruje galeria zdjęć „C3 Międzyzdroje

Na obiad zdążyliśmy, a było późno. Zaraz po posiłku idziemy pokłonić się morzu. Neptun nie był dla nas łaskawy. Morze było mocno wzburzone i dmuchał zimny przejmujący wiatr(patrz zdjęcia). Zwiedzamy najładniejsze molo, podziwiamy odlewy dłoni na „Alei Gwiazd”, odwiedzamy muzeum figur woskowych, a także pertraktujemy z Władcą Mórz i Oceanów o pogodę na dalszy nasz pobyt nad morzem. Jesteśmy niemal pewni, że jutro będzie słoneczne i spokojne!

Zebranie

Na zebraniu zwołanym przez organizatorów - trochę dla porządku, trochę dla zabawy - serwowano ciasto i napoje (kawa, herbata) i informowano o zmianach w programie. Nic szczególnego. Mały retusz. Mietek Walków przekazał dwa kubki pamiątkowe dla Andrzeja Gryglaszewskiego i Ludwika Taluniewicza. Przez cały czas trwania zebrania Staszek Wojniusz, szukał natchnienia (patrz zdjęcia) i zabawiał zebranych znakomitymi dowcipami.

cd Międzyzdroje

Drugiego dnia pobytu w Międzyzdrojach zbudziła nas piękna słoneczna pogoda. Znakiem tego Neptun dał się ubłagać! Morze spokojne, wieje tylko lekki zefirek. Kto żyw biegnie na plażę, aby choć trochę zaczerpnąć słonecznych promieni i opalić miejsca jeszcze nie zbyt opalone. My także udajemy się nad morze, na molo, bo tam jest bliżej słońca - mówią znawcy. W drodze przyznają się ci, którzy paktowali z Neptunem i wrzucali drobne monety do morza (patrz zdjęcia). Idziemy na molo, chcemy sprawdzić. Istotnie, wrzucali! Tego Władcę z „widelcem” też można przekupić –mruknął pod nosem Andrzej.

Nasi zagorzali pływacy już są w wodzie i twierdzą, że woda jest ciepła. Nikt się nie skusił do pływania. Nogi moczyło wielu i wdychało jod.

Organizatorzy poinformowali, że zaraz po obiedzie zwiedzać będziemy Park Woliński. Spotkamy tam żubry, jelenie, dziki i inne zwierzęta, a także zapoznamy się z bogatą florą parku (patrz zdjęcia).

Daleki spacer po Parku i wrażenia ze spotkania ze zwierzętami mają dobry wpływ na posiłek, którym będzie uroczysta kolacja.

Kolacja

W tym roku mamy Jubilatów- Alę i Mietka W. ( 51 lat razem). Wręczamy bukiet czerwonych róż i śpiewamy gromkie „Sto Lat”. Wznosimy toast szampanem i rozpoczynamy uroczystą kolacje przy suto zastawionym stole. Zawsze przy takich okazjach są dowcipy, wspomnienia, przytyki i żarty, a przede wszystkim są rozmowy, rozmowy… Były też występy naszych artystów: Alego Mikołajczyka i Zbyszka Gniewoszewskiego.

Poważnym tematem „Język litewski, jego historia powstania i zasady” zajął się Ludwik Taluniewicz, który dopiero teraz zdradził, że ma zdolności oratorskie.

Powrót

Trzeciego dnia pobytu, zaraz po śniadaniu idziemy pożegnać się z morzem. Po kilku godzinach pakujemy bagaże i wracamy autobusem do Szczecina. Julek Kacprzak proponuje zatrzymać się na parkingu leśnym w celu „przeglądu zapasów”. Zgodę uzyskał. Zapasy były i zostały zagospodarowane. Sonia odbyła swój rytualny spacer, my byliśmy „zapatrzeni”. Teraz możemy jechać – zawyrokował Szef- Staszek Neumann. Jedziemy, ale miny mamy minorowe. Tak było wspaniale, a tak krótko! Nic to, pocieszamy się, przed nami rok następny. Do zobaczenia i w komplecie napominał "Morda"- Henio Krenke.