SPOTKANIE 2012

Z pewnością oczekujecie na informacje i zdjęcia z naszego spotkania w Ustce  "U Ludwika", oto one. Do Ludwika do Ustki zjeżdżaliśmy się przez kilka dni. W sumie w Zjeździe absolwentów brało udział 29 osób. Niby dużo, bo stale od kilku lat miej więcej tylu nas przybywa na kolejne spotkanie. Musimy jednak przyznać, że tym razem przyjechało nas mało. Gdyby nie nasze żony, byłaby nas garstka.

Być może odległość przestraszyła niektórych, którzy jeżdżą samochodami.  Najważniejsze było to, że kolejny XII Zjazd się odbył i było bardzo i to bardzo wesoło. Każdego przybywającego do Ustki, do willi „NEMO” przy ul. Łąkowej, Ludwik, albo z marszu, albo później, karmił przepysznymi kołdunami litewskimi i kwaterował wg własnego planu, w swojej i córci Kasi willi.

Tylko kilka osób mieszkało w domu sąsiada w bardzo dobrych warunkach. Wyżywienie, Ludwik załatwił u sąsiadki, która prowadzi dom wczasowy z kuchnią. Po raz pierwszy na zjazd przyjechały: Irenka- żona Zbyszka, Irena- żona Mirka i Ula- żona Kazika. Bardzo się cieszymy z tego i mamy nadzieję, że przyjadą na kolejny zjazd w 2013 roku, a także, że inni przywiozą swoje żony, które również będą zachwycone atmosferą.

Pierwszego oficjalnego dnia zjazdu, zaraz po obiedzie, Ludwik zabrał wszystkich na wycieczkę po Ustce. Zwiedziliśmy miasteczko i jego zabytki i udaliśmy się na nadmorską promenadę, aby przywitać się z Ireną Kwiatkowską, która niezmordowanie siedzi na ławeczce i uśmiechając się tajemniczo spogląda na morze.

Następnie nasi zwiedzający poszli robić zdjęcia przy Syrence usteckiej, wyjątkowo uroczej pannie z rybimi nogami i świecącym biuście z powodu ciągłego głaskania przez turystów i gości Ustki - mężczyzn z poczuciem pewności, że powtórnie przyjadą w to miejsce. Nasi znawcy kobiecego piękna głaskali wiele innych… miejsc, co pokazujemy na zdjęciach. A ile przy tym było dowcipnych docinków i uwag pod adresem wielbicieli …Syrenki. Ci z pewnością do Ustki zdobyli już bilet wielokrotnej podróży.

Wieczorem po kolacji Ludwik zaprosił wszystkich na obszerny balkon na degustację wina własnej produkcji i sękacza, który w tym dniu kurier przywiózł aż z Sejn. Wieczór integracyjny trwał do późnych godzin. Było bardzo wesoło i śpiewaliśmy sto lat dla gospodarza. Okazuje się, że bardzo czysto, bez fałszowania i na głosy. – Tylko nasze pokolenie umie śpiewać i nie beczy czternastym głosem, zauważył Ali Mikołajczyk.

Następnego dnia udaliśmy się do Smołdzina. W Muzeum Ziemi Słowińskiej podziwialiśmy zbiory i uważnie słuchaliśmy wyjaśnień uroczej p. Renaty, którą jako przewodnika zaangażował Ludwik. Później pojechaliśmy do skansenu wsi rybackiej w Klukach. Pogoda nam dopisywała i humory także.

Obiad musiał być przesunięty na późniejszą godzinę. Po obiedzie pojechaliśmy do Doliny Charlotty, aby podziwiać zagospodarowanie tej uroczej kotliny nad wodą.  Dzień zakończyliśmy uroczystą kolacją, jak zawsze pełną humoru, kontaktów, jadła i napitków.

Jak na poprzednich zjazdach, został zaprezentowany przez Staszka W rozwój naszej strony internetowej była też okazja obejrzenia wielu dowcipnych prezentacji z Internetu.

Wszystko pokazujemy na zdjęciach, które opatrzone są opisami miejsc i sytuacji, a przede wszystkim osób biorących udział w kolejnym Zjeździe. Prezentujemy łączną galerię zdjęć bez menu dni. W niedzielę większość zebranych wyjechała do domów. Byli żegnani przez tych, którzy wyjazd przełożyli na czas późniejszy. Warunki u Ludwika były tak dobre, że wielu nie bardzo chętnie z Ustki  by wyjeżdżali. Ci, którzy zostali nadal udawali się nad morze, bo pogoda była wspaniała, mniej wiało i można było opalać się i nawet pływać. Pływali nieliczni, bardziej zahartowani, jak Ludwik codziennie i Janek G. kilkakrotnie.

Ostatni gość Zjazdu u Ludwika, wyjechał dopiero w połowie następnego tygodnia. Stwierdzamy, że Zjazd, zorganizowany tym razem przez Ludwika, był udany. Dziękujemy organizatorowi serdecznie za ten wysiłek i życzymy samych dobrych chwil i zdrowia. W Ustce u Ludwika naprawdę doskonale się wypoczywa. Zachęcamy do częstszego odwiedzania willi „Nemo” także poza oficjalnymi zjazdami.

Atmosfera jest naprawdę fantastyczna. Wystarczy tylko do Ludwika zadzwonić. W szczególności zachęcamy tych, którzy na Zjazd nie przyjechali.  Nas zachęcać nie potrzeba.